Klejenie okładzin w tenisie stołowym.


(30 października 2020)

Przychodzisz na salę 20 min przed rozpoczęciem treningu. Idziesz do szatni, siadasz na ławce i wyciągasz z torby swoją rakietkę. Odklejasz okładziny. Zaczynasz smarować je klejem, to samo robisz z deską. Czekasz około 10 minut. Wyschło? Przyklejasz okładziny na deskę i twój sprzęt jest gotowy do gry. 

Tak wyglądało przygotowanie do treningów. Podobną procedurę przechodziliśmy przed każdym pojedynkiem podczas turniejów i meczów ligowych. 

Po co to wszystko? Efekt „świeżego kleju” poprawiał parametry okładzin. Największą popularnością cieszyły się różnego typu kleje kauczukowe. Często przebywało się w zamkniętych pomieszczeniach, razem z innymi zawodnikami, klejąc i wdychając szkodliwe dla zdrowia środki chemiczne.

Tragiczne zdarzenie impulsem do zmian 

I tak było przez wiele, wiele lat. Aż wreszcie ktoś poszedł po rozum do głowy. Impulsem do zmian był obywatel Japonii, który zapadł w śpiączkę. Stało się to po ataku alergicznym, którego dostał podczas klejenia okładzin.

Od 2008 roku stosujemy klej wodny, który jest nieszkodliwy dla naszego zdrowia. Nie daje on jednak „efektu katapulty”, który zapewnia np. klej kauczukowy „Dragon”. Producenci zostali więc zmuszeni do wprowadzenia zmian przy produkcji okładzin. Początki były trudne. Wielu zawodników korzystało z tzw. tuningu, który poprawiał parametry sprzętu. Jednak Międzynarodowa Federacja Tenisa Stołowego (ITTF) zakazała korzystania z tego preparatu w 2009 roku. Więcej na ten temat przeczytasz tutaj.

Przepisy. Teoria i praktyka

Zgodnie z przepisami ITTF, od 2008 roku zakazane jest stosowanie kleju zawierającego substancje lotne. Przez 12 lat technologia wykorzystywana przy produkcji okładzin bardzo się rozwinęła. Obecnie znajdziesz wiele dobrych jakościowo produktów, które mają „wbudowany” wcześniej już wspomniany efekt katapulty. 

Przepisy przepisami, ale nie wszystkim one odpowiadają. Niektórzy zawodnicy, szczególnie ci bardziej doświadczeni, nie przepadają za nowym sprzętem. Jest wciąż wielu, którzy korzystają z teoretycznie niedozwolonych klejów. I nawet „Dragon” nie wyszedł jeszcze z użycia. Sprzęt, szczególnie w 2 lidze i poniżej, kontrolowany jest rzadko. Podobnie sytuacja wygląda na turniejach wojewódzkich czy amatorskich. A więc niby nie można, ale jest ciche przyzwolenie na łamanie przepisów. 

Jak przyklejać okładziny?

Na rynku znajdziesz wiele różnych klejów wodnych, które choć podobne, różnią się od siebie. Niektóre są gęstsze, niektóre rzadsze. A to ma znaczenie. Dlaczego? Teoretycznie nie dają one dodatkowego efektu katapulty twoim okładzinom. Ale w zależności od tego, jaką technikę klejenia zastosujesz, mogą wpłynąć na odbicie piłeczki. Dotyczy to przede wszystkim okładzin ofensywnych. Zawodnicy grający czopami albo okładzinami typu „antek” raczej nie odczują znaczącej różnicy. 

Jeżeli chcesz uzyskać efekt „miękkiego” odbicia, nałóż dwie warstwy kleju o gęstszej konsystencji na swoje okładziny lub trzy warstwy w przypadku rzadkiego kleju. Deskę posmaruj tylko raz. Uwaga! Pamiętaj, aby odczekać co najmniej 20 min pomiędzy nakładaniem kolejnych warstw. Kiedy już nałożysz ostatnią, przejdź do przyklejania/wycinania swoich okładzin, ale dopiero po 1-2 godzinach. Niech to wszystko spokojnie wyschnie. 

Nakładając kilka warstw kleju, lekko „zmiękczysz” swoje okładziny. Pamiętaj jednak, że rakietka stanie się o kilka gram cięższa. Jeżeli wolisz twardsze odbicie, użyj mniej warstw. 

Jaką technikę stosuje Mistrz Europy? 

Sam korzystam z kleju o nieco rzadszej konsystencji. Smaruję okładziny, potem deskę z obu stron. Czekam, aż pierwsza warstwa wyschnie, około 15-20 min. I nakładam drugą. Czekam mniej więcej godzinę i przechodzę do przyklejania i wycinania (niektórzy korzystają z żyletek, ja ze zwykłych nożyczek).

Dlaczego nakładam dwie warstwy? Aby mieć pewność, że okładziny będą dobrze trzymać się deski. Przy zbyt małej ilości kleju z czasem okładzina się odklei. Może to się stać przy samej krawędzi, ale i np. na środku naszej rakietki. Odbijając piłeczkę właśnie tym miejscem poczujemy, że odbicie jest gorsze. To wpłynie negatywnie na komfort naszej gry. 

Jesteś ciekawy, jak robi to Timo Boll, wielokrotny Mistrz Europy Seniorów? Obejrzyj film:

Podsumowanie

Jeżeli stosujesz klej wodny, poszukaj okładzin nowszej generacji z wbudowanym efektem katapulty. Naklej je zgodnie ze wskazówkami, które dostałeś powyżej. I ciesz się grą. Wystarczy zrobić to tyko raz. Nie ma większego sensu odklejanie i ponowne klejenie w przypadku kleju wodnego. Bo nie poprawia on parametrów sprzętu. Może, że czujesz, że coś jest nie tak i okładzina nie trzyma się deski. Wtedy ponowne klejenie jest niezbędne. 

Korzystasz dalej z kleju typu „Dragon”? Jeżeli połączysz go z okładzinami nowej generacji, zwiększysz efekt katapulty. Ale nie zawsze. Klej kauczukowy może znacząco zmienić strukturę okładziny i osiągniesz efekt odwrotny od zamierzonego. Guma stanie się zbyt miękka i szybciej się zużyje, a nawet może popękać. 

Korzystanie z kleju wodnego i okładziny o lepszych parametrach znacząco poprawiły komfort gry w tenisa stołowego. Wystarczy raz przygotować sprzęt i cieszyć się nim przez kolejne tygodnie/miesiące. Co do samej procedury klejenia. To kwestia subiektywna. Wiesz już, jak robi to Timo Boll i jak robię to ja. A czy z niej skorzystasz, zależy już tylko od Ciebie.

 

Pozdrawiam

Maciej Pietkiewicz